poniedziałek, 27 lutego 2017

Mydło i kolory

Nie wiem, czy to przejdzie u Danusi, ale jakby nie patrzeć rękodzieło.
Co prawda nie biżuteria, ozdoba, czy kartka, ale wykonane własnymi rękami i na pewno nawiązuje do piękna natury.
A jest to mydło- naturalne i prawdziwe, ostatnio tylko takich używam.
Kto raz spróbuje zrobić, a potem się nim umyć, to już nie wróci do sklepowych środków o przerażających składach.


Trochę za wcześnie zaczęłam je kroić, jeszcze dobrze nie stwardniało, ale chciałam zobaczyć, jak wygląda w środku.


Zrobione jest z oleju kokosowego, smalcu, oleju rzepakowego i oliwy z oliwek.
I wodorotlenku sodu, bo to mydło sodowe.


Kto jest ciekawy szczegółów albo chciałby zrobić może zajrzeć np. TU
Kolory to prawie sama natura: biel- biała glinka, czerń- węgiel aktywowany, no a niebieski to niestety barwnik do mydeł. Osobiście staram się barwić tylko naturalnymi składnikami, ale niebieski kolor trudno uzyskać.


Teraz wystarczy tylko ułożyć w ustronnym miejscu i czekać. Mydło z tego przepisu ładnie się
pieni, nie wysusza skóry (przynajmniej mojej), używam go nawet do twarzy. Zachęcam do wykonania własnego mydła, to fajna zabawa, chociaż środki ostrożności trzeba zachować.


Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

sobota, 28 stycznia 2017

Albanetta

Machnęłam sobie chustę na drutach.
Dawno nie robiłam na drutach z włóczki, bo z innych rzeczy (patrz wcześniejszy post :) ) to ciągle coś robię.
Spodobało mi się dzierganie w grupie na Facebooku i tak powstała chusta, której wzór stworzyła Yellow Mleczyk. Będziemy tam dziergać chustę za chustą, już zamówiłam włóczkę na następną, kto chętny to zapraszam. Robienie w grupie mobilizuje, dziewczyny pokazują etapy swojej pracy, no i jak tu zostać w tyle. Nie ma wymówek, trzeba brać się do roboty.
Włóczka z odzysku, czyli oszczędnie, ale dobrze się z niej robiło, wełna i akryl po połowie.
Niestety nie była całkiem prosta i to widać na prawych oczkach, są trochę nierówne, trzeba jeszcze raz blokować, ale na razie ponoszę taką jaka jest.


Wyszła duża, 200 cm na 100, miękka i przytulaśna, idealna ma mrozy, tylko czapkę jeszcze muszę do niej dorobić.



Pozdrawiam wszystkich!

czwartek, 29 grudnia 2016

Robótek drutowych ciąg dalszy...

Czyli znowu z drutu na drutach.
Tym razem komplecik: bransoletka i kolczyki. Srebrny drut i opale- mam nadzieję, że Danusia uzna go za biały, choć moje ulubione opale są jak kameleony 😀.
No to zabieramy się do pracy.


Wypróbowałam nowy drut i jest znacznie lepszy od poprzedniego. Niby taka sama grubość i materiał, ale jest bardziej miękki i lepiej się układa. No i palce nie bolą przy robieniu. Teraz pozostaje go tylko sprawdzić w noszeniu.






Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za przychylne komentarze pod poprzednim postem z moimi próbami z drutem. To bardzo miłe i motywujące!

czwartek, 17 listopada 2016

Coś nowego - bransoletka

Długo zbierałam się do spróbowania i przećwiczenia nowej techniki. Ostatnio do wszystkiego jakoś długo się zbieram, ale w końcu udało się😉

Otóż urzekła mnie biżuteria wykonywana z drutu szydełkiem.
 Nawet nie wiem, czy ta technika ma jakąś nazwę, nigdzie się z nią nie spotkałam.
Na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo prosta do wykonania i efektowna. Ale jak to zwykle bywa, w rzeczywistości taka prosta nie była. To znaczy może prosta w wykonaniu, ale efekt końcowy zupełnie nie przypominał pięknej biżuterii oglądanej na zdjęciach. Drut wyglądał jak pognieciony, a ja napatrzyłam się na perfekcyjnie równe oczka, jak w zblokowanej dzianinie.
Na początku próbowałam wykorzystać drucik jubilerski, który miałam w domu, ale okazał się za twardy, pomimo tego, że był cieniutki. Poszperałam w necie i doczytałam, że to powinien być miękki drut miedziany. Znalazłam, kupiłam trzy kolory i spróbowałam ponownie.
Szczerze mówiąc nie władam zbyt wprawnie szydełkiem, nie używam do zbyt często, raczej tylko do koralikowych bransoletek, więc i z drutem szło trochę opornie. Ale oglądałam też biżuterię wyglądającą jak robiona na drutach (chociaż w rzeczywistości też była robiona szydełkiem), więc postanowiłam spróbować.
Po kilku próbach zaczęło powstawać coś, na co nareszcie patrzyłam z zadowoleniem.
Znacie to uczucie, kiedy to co robicie zaczyna przypominać powstały w głowie projekt. Satysfakcja i wieeelka frajda - chyba to jest w rękodziele najprzyjemniejsze.

I tak zrobiłam bransoletkę na drutach z miedzianego drucika w kolorze złotym, z wplecionymi naturalnymi kamieniami  w kolorach brązu.


Nie jest idealna, ale uznałam, że można ją pokazać.
Kolorystyka inspirowana listopadową zabawą u Danusi .



Na pewno powstaną kolejne, bo w noszenie jest bardzo wygodna. No i mam jeszcze dwa kolory drucika.


Chociaż muszę przyznać, że bolą palce podczas robienia.


I banerek.


Jeszcze mam prośbę. Niedawno założyłam fanpage na FB i jeśli ktoś ma ochotę polubić to proszę się nie krępować 😙😀
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

piątek, 23 września 2016

Dlaczego powstał koralikowy komplecik?

Komplet z koralików Toho składający się z bransoletki i krótkiego naszyjnika.
Delikatny i skromny. Mój.
A dlaczego powstał?
Jak zwykle, był potrzebny. Nie pamiętam kiedy zrobiłam dla siebie jakąś biżuterię z myślą, a może zrobię coś ładnego i sobie ponoszę. Zazwyczaj jest okazja, na którą potrzebuję "oprawy".
Tak było i tym razem, a ta okazja to ślub mojej siostry.
Starsza siostra pani młodej, poważna i stateczna ;) , więc prostota i elegancja.
Do wzorzystej góry sukienki białe Toho były idealne.


Przetrwało jeszcze kilka kwiatów z weselnych bukietów.


Zaskoczona podczas fotografowania przez deszcz.



I początek imprezy.
Do dziś nie wiem, kto wymyślił bramę w szczerym polu.


Pozdrawiam!

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Bransoletka na gumce, czyli filcowe jagódki

No po prostu wstyd.
W czerwcu kolor jagodowy u Danusi, chcę dodać banerek, a tam poprzedni ze stycznia. Taka przerwa, naprawdę głupio mi się zrobiło. Chociaż te kolory były takie nie moje, to przy marchewkowym było już blisko. Kupiłam nawet wełnę w tym kolorze (która okazała się pomarańczowa), i co? I nic. Nie zdążyłam. Inne sprawy trochę mnie pochłonęły.

No to w czerwcu mocne postanowienie poprawy.
Poza tym jagodowy to co innego. Dzieciństwo spędzone w sąsiedztwie lasu (właściwie w lesie), więc jagody zjadane prosto z krzaczka.
Pierwsza przeczytana  samodzielnie książka - " Na jagody".
Czyli jagodowy to taki  przyjemnie- wspomnieniowy kolor, szczególnie trochę rozjaśniony, na przykład śmietaną na pierogach z jagodami :)

Tak więc w ramach owocowej zabawy zrobiłam bransoletkę na gumce.
Już słyszę: no to się wysiliła, ale wyczyn.
Na swoją obronę mam to, że kulki  w bransoletce są filcowane na mokro. Ale praca z kulkami też była łatwa, lekka i przyjemna. Wełnę w tym kolorze miałam w błamie, gdzie włókna są splątane i filcowało mi się szybciej, niż z wełny w taśmie z włóknami ułożonymi równolegle.

Wełna w błamie

Wybrałam wariant z kolorem pistacjowym, sam jagodowy wydawał się trochę smutny.
Bardzo dobrze komponuje się z tym kolorem.


Jeszcze tylko mała zawieszka i gotowe.


Szkoda tylko, że nie miałam żadnych przekładek, wyglądała by ciekawiej.



Ale do jeansów idealna.


I banerek.


Pozdrawiam serdecznie!

piątek, 10 czerwca 2016

Dlaczego postał filcowy naszyjnik...

Sama nie wiem dlaczego Kalendarz Royal-Stone nieustannie mnie kusi.
Czy też tak macie, że różne konkursy ciągle was nęcą?

Ja tak mam ostatnio.
Z uporem maniaka filcuję, no cóż, po prostu sprawia mi to ogromną frajdę.
Najbardziej ten moment kiedy z nieforemnego zlepka wełny wyłania się coś, co przypomina pomysł, który miałam w głowie. A potem jeszcze dopracowanie szczegółów, dofilcowanie, wygłaskanie.
I jest.


Filcowy naszyjnik- inspiracja Barok.
Może nie do końca taki mocno barokowy, ale taki sobie wymyśliłam.


 Niestety okazał się bardzo niefotogeniczny. Namęczyłam się ze zdjęciami ;)
Jakieś są, ale nie jestem z nich do końca zadowolona.


No i co o nim sądzicie?
Pozdrawiam!